... przywożę pamiątki i zdjęcia. Z Tajlandii nie tylko to - przede wszystkim miejscowe przyprawy, których nie ma w Polsce, oraz przepisy na potrawy, którymi częstowali mnie tubylcy.

W Azji mówi się: poznaj kuchnię, a zrozumiesz ludzi, ich kraj i kulturę.

Tajowie nazywają swój kraj Krainą Tysiąca Smaków. Bo rzeczywiście - bogactwo owoców, warzyw, różnorodność przypraw, ich niespotykana kolorystyka i aromat sprawiają, że kuchnia tajska nie ma sobie równych.

  • Tajlandia

Przyrządzania tajskich potraw uczyła mnie Malee Pat na wyspie Tao. Moja podróż kulinarna zaczęła się jednak znacznie wcześniej, w Bangkoku, czyli Mieście Aniołów albo, jak twierdzą Tajowie, stolicy zakochanych.

Jadąc autobusem z lotniska na główną ulicę Bangkoku - Khao San Road - mijałam po drodze tysiące straganów, częściowo blokujących chodniki i ulice, gdzie zawsze uśmiechnięci Tajowie sprzedawali świeże owoce, ryby, owoce morza, warzywa, przyprawy, kwiaty i korzenie lotosu. Mimo klimatyzacji aromaty wdzierały się do wnętrza autobusu za każdym razem, gdy ktoś wchodził lub wychodził. Khao San Road okazało się ulicą pensjonatów, hoteli i tysiąca restauracji oraz sklepów i straganów dosłownie ze wszystkim. Raj dla podniebienia, zagrożenie dla portfela.

Spędziłam w Bangkoku tylko kilka dni, ale spróbowałam chyba wszystkich możliwych dań z restauracji w moim pensjonacie i wielu smakołyków z przydrożnych knajpek na kółkach. Khao San o zmierzchu po prostu roi się od sprzedawców zachwalających swoje dania. Zdecydowanie najlepsze były banany w cieście i szaszłyki z krewetek.

Będąc w Azji, jesteśmy narażeni na choroby wywoływane przez pasożyty, które nie występują w Europie. Dlatego ważne jest, by potrawy, które jemy, były świeże i najlepiej przygotowywane na naszych oczach. W przypadku obwoźnych restauracyjek oba te warunki zawsze są spełnione, więc nie miałam żadnych oporów.

Tajlandia słynie z niezwykłych przysmaków. Tajowie uwielbiają na przykład świeżo prażone cykady, karaluchy i pasikoniki. Można je dostać praktycznie na każdym rogu! Owady te są miejscową plagą, zaradni Tajowie uznali je więc za wartościowe źródło białka. Na pierwszy rzut oka przypominają sterty kandyzowanych lub prażonych orzeszków czy migdałów w syropie. Gdy przyjrzałam się bliżej, apetyt trochę mi zmalał, a gdy zobaczyłam, że przechodząca rodzina kupiła kilka tutek dla dzieciaków - znikł zupełnie. Najwięcej owadzich straganów można napotkać w drodze do Pałacu Cesarskiego. Najgorsze było to, że pierwszy raz widziałam je nocą, co spotęgowało niemiłe odczucia. W dzień nie wygląda to aż tak odpychająco, choć i tak nie dałabym się namówić do spróbowania.

 

  • wodny targ w Tajlandii
Bangkoku można spróbować połączenia kuchni chińskiej z tajską i wybrać ostrość swojej potrawy. Jednym z tutejszych przysmaków jest zupa yu piew z rybich żołądków, kurczaka, mięsa krabów i bambusa. Smakoszom z dużą ilością gotówki polecam zupę yan wo z ptasich gniazd lub zupę yu chi z płetwy rekina - obie uważane za afrodyzjaki.

Podróżując po Tajlandii autobusem, niemal na każdym postoju zobaczysz restaurację lub stragan z jedzeniem. Z reguły zakupiony bilet ma już w cenie posiłek, zwłaszcza na dalekich trasach. Dalekobieżne autobusy zatrzymują się na placu pośrodku niczego, gdzie w specjalnie wybudowanym hangarze jest jadłodajnia. Po odstaniu swojego w długiej kolejce podaje się bilet z kuponem na posiłek, a w zamian otrzymuje puszkę przesłodzonego tajskiego napoju gazowanego oraz tackę z ryżem i czymś, co nie przypomina wyglądem niczego jadalnego i ma kolor dykty, za to smakuje wyśmienicie i nie jest ostre - pewnie na potrzeby turystów.

Jeśli cena posiłku nie jest wliczona, trzeba go kupić samodzielnie. I tu może nas czekać przykra niespodzianka. Mimo znajomości języka angielskiego Tajowie nie są w stanie wyjaśnić obcokrajowcom składu potrawy. Co najgorsze, dla nich względne jest pojęcie ostrości, gdyż wszystko, co jedzą, jest generalnie ostre: jedne dania tylko lekko pikantne, inne po prostu ogniste. Zdarzyło mi się zamówić coś, co w moim mniemaniu powinno być łagodne, bo miało kolor neutralny.

 

Potrawa paliła jak ogień - po zjedzeniu dwóch łyżek wypiłam litr wody, a jej nazwa i skład pozostaną tajemnicą, gdyż nie byłam już w stanie o to zapytać.

 

Jak wygląda typowe tajskie śniadanie, który region Tajlandii jest łagodny, a który ostry i gdzie w Polsce można zjeść azjatyckie przysmaki - czytaj w serwisie Logo24 >>

  • Tajlandia - wodny targ
  • Gotowanie z wyobraźnią
  • rzeźbienie w melonie

Zaloguj się, aby skomentować tę podróż